22.12.2004 :: 22:55
Czemu smutek wciąż powraca?Czemu zawsze musze czuć sieś żle?Juz myslałam ze wszystko sie ułozy...ale jednak się myliłam.Łezki same płyną mi po policzkach ponieważ zrozumiałam że nie ma miłości odwzajemnionej i ze zawsze ta jedna strona czuje coś więcej!Czemu ja musze być tą osobą w tym związku która zawsze cierpi?Zazdroszcze tym wszystkim którym się układa...ze mna chyba nigdy tak nie bedzie...albo ja coś psuje swoim zachowaniem albo ta druga osoba mnie rani!Chciałabym zeby On to zrozumiał!Lecz nie potrafie Mu tego wytłumaczyć!Ciągłe rozmowy nie mają sensu!Nie moge do Niego dotrzec...Chciałabym urodzić się na nowo i być zupełnie inna osobą!Moze bardziej wyrozumiałą,nie angażująca się i potrzaca na swiat przez bardziej kolorowe szkiełka.Myślałam że sie czegos nauczyłam przez to ze nie bylismy razem lecz to nie prawda teraz jest jeszce gorzej!Mam wrażenie ze już nigdy nie uwolnie sie od Niego...od uczuć którymi Go darze...Jestem tak jakby uwięziona w korytarzu z którego nie ma wyjścia!Szukam wciąż jakiegoś znaku lecz on pojawia sie na chwile i znika...zagłębiam sie w pustke i samotnośc z której nie potrafie sie uwolnić...